środa, 24 września 2014

Nieuprzejmie

TRAKTOWANIE LUDZI PRACUJĄCYCH W HANDLU I USŁUGACH

Kasjerzy. Ci to mają ogólnie przejebane. Wczoraj spotkałam się z sytuacją, że kobieta, na oko po czterdziestce, wylała na biedną kasjerkę w Tesco swoje wszystkie żale związane z kolejką na stoisku mięsnym, gdzie stała 15 minut, ponieważ nie było personelu, a potem stała w kolejce do kasy jakieś 5 minut, czyli straciła około 20 minut swojego życia na stanie i czekanie na obsługę. Niesamowicie smutne, co. Przecież w każdym punkcie usługowym znaleźć można darmowego terapeutę i zwierzyć się mu ze swoich problemów życiowych. Kuzynce zdechł piesek? Chleb podrożał? A może kwiatki na cmentarzu się nie przyjęły? Zawsze znajdzie się ktoś, kto w trakcie podliczania kosztu zakupów posłucha o problemach rodzinnych, mimowolnie lub dobrowolnie!
Sama pracowałam przez prawie 1,5 roku jako sprzedawczyni w salonie prasowym i doskonale wiem, co to znaczy nieuprzejmy klient. A to, a tamto, ile kosztuje batonik, a czemu ma pani takie drogie papieroski, a nie ma pani wkładów do zniczy? Gdzie jest toaleta, a czy tu jest bankomat? Jak to nie ma pani terminalu do kart? Nie ma pani krzyżówek? A który pornosek pani mi poleci? Dodatkowo, punkt w którym pracowałam znajdował się tuż obok przystanku autobusowego na który, nie bójmy się stwierdzenia, przyjeżdżały pojazdy zbierające ludzi z pobliskich wsi. I co? Jarmark w czwartki i w soboty, więc trzeba nakupić mięsa, chusteczek, papieru toaletowego i sucharków dla całej rodziny i ośmiu sąsiadek na jakieś 3,5 tygodnia, bo przecież od czwartku do soboty jest zbyt dużo czasu i wszystkie produkty zostaną zużyte. A gdzie najlepiej zostawić 4 duże reklamówki i koszyk wiklinowy kupiony po okazyjnej cenie na jarmarku od uprzejmych Słowaków, bo trzeba iść jeszcze po jedno mleko do Biedronki? A no w saloniku pod stojakiem na gazetki, bo przecież panienka miła to i zakupy na chwilkę przechowa, a jak się zostawi na dwie godzinki dłużej to się nic nie stanie! A jak się pomylę o 10 groszy przy wydawaniu, o nie, to nie można tak, no jak to sobie pani wyobraża?


Mam na myśli też tych wszystkich ludzi pełnych nienawiści wobec kelnerów, którzy muszą przynosić na salę te wszystkie nieudane, przesolone i przegotowane potrawy kucharzy z przerośniętymi ambicjami. O, dajmy na to, jak znana polska restauratorka Magda G. Zupa była za słona, mięso tak surowe, że jeszcze przed chwilą sobie chodziło, mrożonki i rozpadające się ziemniaczki. Ja wiem, jeśli coś nie pasuje, zawsze króluje zasada KLIENT NASZ PAN (czyli myśl przewodnia jednej z krótkometrażowych kreskówek o Kaczorze Donaldzie) i rzeczony klient ma prawo mieć pretensje. Ale w takich sytuacjach lepiej poprosić o managera sali bądź kucharza osobiście, nie kierować się pierwszym impulsem i wyżywać się na biednym kelnerze/biednej kelnerce.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz